Spacer po polu, czyli w gospodarstwie u Ludwika Majlerta
W gospodarstwie rolnym Ludwik Majlert zielone zakupy robimy od dawna. Nie są to codzienne zakupy, bo mamy za daleko, ale sobotnio się zdarza. Dlaczego tam? Bo wszystko jest otoczone autentycznością, kameralnością i sezonowością. Jeśli są już na polu szparagi, to są o świcie zbierane i rano pojawiają się w sklepiku. Przez cały sezon czeka się na kolejne smakołyki. Na bieżąco na stronie czy FB można śledzić informacje, co się pojawia, co się skończyło, co jeszcze będzie, a co jest już na wykończeniu. No i jest dużo różnych wynalazków tzn. produktów, których nie ma gdzie indziej albo są, ale w stanie takim sobie. Pierwszy raz jarmuż, kiedy jeszcze nie był tak modny, jadłam właśnie stąd. Tutaj też zaopatruje się w koper włoski, rukolę na wagę, szczypiorek czosnkowy, endywię. W tym roku odkryliśmy liście musztardowca. Pycha. A jesienią zawsze wpadamy na dynie. Cała lista produktów z informacją o tym, czy są, będą czy już nie o tu.
W zeszłym roku w urodziny udało mi się być na polu bazylii u Majlertów i zbierać to, co już było lekko przerośnięte a świetnie nadawało się na pesto czy do zamrożenia. Bardzo miła akcja i możliwe, że w tym roku się powtórzy, bądźcie czujni w sierpniu.
A w ten weekend z kolei, byliśmy na spacerze po polu, organizowanym przez właściciela. Dzieci spacerowały z panią Hanią, a dorośli z panem Ludwikiem. Bardzo przyjemna wycieczka. Zobaczcie sami. Maluchy zebrały młode warzywka do łubianek. Nie wiecie nawet, jaką moc mają takie rozmowy i wycieczki dla dzieci. Jeśli macie w okolicy gospodarstwa, gdzie maluchy mogą podglądać, jak rosną warzywa nie wahajcie i jedźcie. A później niech robią swoją mini sałatkę, tak jak my. Ale o tym kolejnym razem.





[…] Spacer po polu, czyli w gospodarstwie u Ludwika Majlerta […]